
Głos w dyskusji o Związku i filatelistyce w Polsce postanowił zabrać młody wiekiem i stażem członek i-KF, Kol. Wojciech Wlaźlak. To pierwszy głos w tej sprawie osoby młodej, warto więc się z nim zapoznać, przeanalizować i wyciągnąć wnioski. Dobrze jest wiedzieć jak nas widzi osoba młoda. Zapraszamy do lektury i do komentowania.
W obliczu trwających dyskusji nad stanem i przyszłością filatelistyki w Polsce, zainicjowanych między innymi przez kolegów Romualda Eliminowicza i Andrzeja Krzysztonia z Kędzierzyna-Koźla oraz Bernarda Jesionowskiego i Ryszarda Zienkiewicza z i-KF, pragnę podzielić się własnymi spostrzeżeniami. Moje refleksje, wynikające z perspektywy młodego mężczyzny i nowicjusza w hobby, mają na celu wniesienie wkładu w otwartą i nieskrępowaną dyskusję, która jest nam wszystkim potrzebna, aby zapewnić rozwój Związku. Pozwólcie, że skorzystam z prawa głosu. Mam nadzieję, że docenicie spojrzenie na sprawę z mojego, młodego i świeżego punktu widzenia. Niniejsze parę słów opiera się na moich dotychczasowych obserwacjach, których starsi stażem Koledzy i Koleżanki, tak mi się wydaje, mogą nie dostrzegać.
Obserwujemy spadek zainteresowania filatelistyką, więc liczby aktywnych członków, widoczny w ramach wszystkich grup wiekowych, choć to te młodsze demografie są przedmiotem dyskusji o przyszłości Związku. Główną przyczyną tego stanu rzeczy jest ciągły postęp cywilizacyjny, w tym cyfryzacja, która zmieniła sposób komunikowania się ludzi. W konsekwencji urzędy pocztowe są omijane, co ogranicza kontakt z tradycyjnymi znaczkami i datownikami pocztowymi, w szczególności tymi okolicznościowymi z motywami graficznymi. Mnóstwo młodych ludzi nigdy nie miała okazji, ani razu w życiu, zobaczyć znaczka pocztowego na kopercie, a co dopiero na niej takowy umieścić. Z mojego wywiadu środowiskowego wynika, że mnóstwo z nich nawet nie wie o istnieniu czerwonych skrzynek oddawczych, do których możemy wrzucić przesyłkę ze znakiem opłaty i po sprawie — moi rówieśnicy są przekonani, że aby nadać list, zakładając już taką abstrakcyjną dla nich potrzebę, należy wystać w tej okropnej kolejce do niemiłej Pani w okienku, przeciskając się przez gąszcz torebek i pościeli w placówce, oczywiście w dzień urlopowy (bo przecież placówki nie mogą być dostępne w godzinach odpowiadających klientom). Ma miejsce tu prosta zasada: wiemy nie od dziś, że gdybyśmy większej ilości młodych dziewcząt, pod choinkę, zamiast lalek kupowali zestaw małego technika, mielibyśmy na pewno do czynienia z większą ilością kobiet inżynierów. To dość duże uproszczenie, mimo to teza pozostaje zasadna: brak ekspozycji na zjawisko przyczynia się, siłą rzeczy, na mniejsze nim zainteresowanie. Tak więc – dzieci i młodzież, która nie miała w życiu okazji przykleić znaczka na kopertę, odpada automatycznie z grona potencjalnych filatelistów.
Z mojej perspektywy, Polski Związek Filatelistów jest postrzegany jako dość hermetyczne środowisko i nie udostępnia bardzo szeroko i przystępnie kluczowych informacji dla młodych filatelistów. Przykładowo, wiele istotnych wiadomości, takich jak o zakończeniu wydawania całostek przez Pocztę Polską, dociera do PZF nieoficjalnie. W moim przypadku to była jedna z przyczyn zrzeszenia się w Związku: chciałem zwyczajnie wiedzieć, ze względu na brak jakichkolwiek komunikatów ze strony Poczty Polskiej, czy ktokolwiek wie cokolwiek w tej sprawie. Zbieram kartki pocztowe, więc kiedy okazało się że nie nastąpiły żadne nowe wydania – byłem zdezorientowany.
Jak się tu znalazłem?
Pozwolę sobie opisać mój przypadek dołączenia do Związku, rzuci to światło na przynajmniej część powodów dla których młodzi ludzie mogą potencjalnie się zrzeszać.
Pewnego dnia przyszedł czas na zaprojektowanie kartek pocztowych z okazji Świąt Bożego Narodzenia, które od lat uprawiam w różny sposób. Wcześniej było to projektowanie za pomocą Envelo, jednak w roku 2024 chciałem aby karnet był w całości przeze mnie zaprojektowany na wszystkich czterech stronach, łącznie z czcionką, od A do Z. Miałem w głowie temat staropolski. Znalazłem idealną grafikę w bibliotece POLONA (https://polona.pl/), pocztówkę projektu Setkowicza z początku XXw.
Adam Setkowicz, awers pocztówki z 1901r., ze zbiorów Biblioteki Narodowej, sygn. DŻS XII 8b/p.54/3
Będąc w domenie publicznej, nie bałem się z niej skorzystać; umieściłem ją na pierwszej stronie kartnetu, użyłem fontu Lazarus (bazującym na „Nowym Karakterze Polskim” z 1594 roku, autorstwa Jana Januszowskiego, Jana Kochanowskiego i Łukasza Górnickiego) aby osadzić wewnątrz tekst kancjonału z XV w. jako bożonarodzeniowe życzenia. Taki karnet oddałem do lokalnej drukarni, i kilkanaście kopii rozesłałem po rodzinie i znajomych.
Karnet bożonarodzeniowy będący przedmiotem opowieści.
Proszę zauważyć, że stroje na ilustracji mają nawiązywać do fasonu z XVII w., choć w tym okresie nie praktykowano zwyczaju ubierania choinki.
Podczas tego procesu wróciły do mnie pewne wspomnienia; pamiętam, gdy w wieku wczesnoszkolnym również samodzielnie projektowałem kartki. Była to jednak praca o wiele prostsza. Kupowałem jednostronnie zadrukowane kartki pocztowe w najbliższej mi, podzielonogórskiej filii urzędu pocztowego, dzięki czemu stronę przeznaczoną zwykle na grafikę widokówki miałem wyłącznie dla siebie i swoich kredek, czy flamastrów.
Po rozesłaniu więc chciałem kupić sobie więcej opisywanych kart pocztowych. Zaczęło się od poszukiwania beznominałowych kart, które pamiętam; grafika po stronie adresowej przedstawiała świnkę-skarbonkę, prawdopodobnie była to reklama związana z Bankiem Pocztowym. Nie mogłem, i nie mogę do dziś, namierzyć tego konkretnego wzoru. Ale kupiłem dziesiątki podobnych. I teraz jestem tutaj; zbieram beznominałowe karty jednostronne oraz całostki, czyste, wydane po 1990 r. Bo wywołują we mnie pozytywne wspomnienia, bo kojarzą mi się z beztroskim dzieciństwem. Obecnie, mając te dwadzieścia osiem lat w 2025 roku, wciąż wysyłam listy i pocztówki do znajomych. Pomimo tego, że bardzo, bardzo rzadko dostaję jakiekolwiek od nich — odpowiednio do czasów, w których jesteśmy, odpisują mi cyfrowo.
Jak przyciągnąć?
W obecnym środowisku cyfrowym, Internetowe Koło Filatelistów (i-KF) odgrywa kluczową rolę. W moim przypadku, i-KF przy Okręgu Pomorskim PZF było jedyną możliwością wstąpienia w szeregi Związku, zwłaszcza po rozwiązaniu okręgu zielonogórskiego. Możliwość ominięcia ograniczeń geograficznych za pośrednictwem internetu jest kluczowa dla kontynuowania hobby. Jestem przekonany, że filatelistyka w Internecie, oraz związkowa działalność online, od kilkunastu lat przynoszą pozytywne efekty w swoim zakresie, choć w niektórych obszarach nie są one oszałamiające.
Aby rozpocząć przygodę z mediami społecznościowymi, można rozpocząć czerpać inspirację z działań nie kogo innego, jak Poczty Polskiej. Na platformie TikTok prezentuje ona zupełnie inne, bardzo zdystansowane i humorystyczne oblicze, skutecznie reagując na trendy, co przekłada się na duże zasięgi. Nie wiem czy jesteście zaznajomieni z treściami tam prezentowanymi; ja byłem w dużym szoku. Na TikToku Poczty Polskiej (https://www.tiktok.com/@pocztapolska_pocztex/) materiałem z największą liczbą odsłon jest filmik, w którym pracownicy śmieją się z różnych stereotypów na temat tej instytucji, jak: zostawianie awizo przez listonoszy, sprzedaż torebek w placówkach czy dystrybucja przepisów Siostry Anastazji. Tego komunikatu nie uświadczycie nigdzie indziej, jest sprofilowany idealnie pod platformę i jej demografię. Ta platforma to bardzo dobry kierunek. Młodzi ludzie, podobnie jak ja, dowiadują się o wielu rzeczach przypadkowo, ale bardzo dużo chłoną z trendów TikTokowych.
YouTube jest również bardzo dobrą platformą do trafienia w młodzież, na pewno jednak nie za pomocą wykładów. Uwierzcie mi, że osoby młode — szczególnie w wieku studenckim — mają wyjątkowe uczulenie na słowo „wykład”. Z YouTube korzystają w różnych celach, jednak w zakresie hobby oczekują zdecydowanie formatu rozrywkowego. Skoro filatelistyka ma być hobby, ma być pasją, nie rozumiem dlaczego w ramach pasji miałbym włączyć sobie wykład. To początek zupełnie innej rozmowy: dywersyfikacji przekazu internetowego dla ekspertów–filatelistów (starszych stażem, analizujących zjawiska takie jak, dla przykładu, niestandardowe ząbkowanie znaczka z Litwy Środkowej) i dla początkujących hobbystów (jak, dla przykładu, haule zakupowe, ploteczki filatelistyczne, dekorowanie klaserów, praktyczne porady: gdzie kupować, itp). Oczywiście, nie kwestionuję zasadności zarówno emisji wykładów, jak i dotychczasowej działalności w ogóle. Wierzę, że dotychczas przeprowadzone przedsięwzięcia są podparte realnymi potrzebami związku. Doceniam również wysoki poziom merytoryki tych treści, to niezaprzeczalne. Wykłady na YouTube są fantastycznym źródłem informacji dla filatelistów, natomiast na pewno nie tych początkujących. Mam na myśli oczywiście kanał i-KF PZF (https://www.youtube.com/@i-kfpzf8610). Z chęcią obejrzę wykłady czy seminaria, jeśli będę na tym etapie swojej przygody z filatelistyką. Po to właśnie Związek, mimo wszystko, istnieje – aby zrzeszać najlepszych specjalistów, których wiedza i ekspertyza podniesie jakość filatelistyki nam wszystkim. Na pewno jednak nie zrobię tego w swoim wieku, nie ze swoją wiedzą, i nie przed znalezieniem odpowiedzi na nurtujące mnie sprawy, które są o wiele bardziej przyziemne i prymitywne.
A więc, wracając do głównego wątku; generalnie przyjętym podziałem jest: TikTok dla krótkich treści do kilku minut oraz YouTube do dłuższych filmów. Zasada znana zarówno twórcom treści (twórcy samodzielni, przedsiębiorstwa, stowarzyszenia), jak i odbiorcom tychże materiałów.
Co do Facebooka: jak najbardziej, ale jeśli celujemy również w starsze pokolenia. Z mojego doświadczenia: od millenialsów do osób starszych. Wśród internautów bardzo młodych ta platforma jest obecnie rozpatrywana, szczególnie w ośrodkach miejskich, trochę w kategoriach „wiochy”, a posiadanie tam konta wiąże się z pewnym wstydem. Zdecydowanie częściej spotka się młodzież na platformach TikTok, Instagram, Snapchat. Tego typu twierdzenia mogą potwierdzić wyłącznie badania wśród osób młodszych, wystarczy ich zapytać, z czego korzystają. Ja sam nie posiadam na Facebooku konta, przyczyny tego stanu rzeczy są jednak zupełnie inne. Wpisują się w detoks cyfrowy, o czym będzie później.
Wciąż myślicie o przyciąganiu młodych ludzi w ramach wydarzeń terenowych? Możliwe, że zachęcanie do pielęgnowania klasycznej filatelistyki udaje się w formie organizowania konkursów czy innych, podobnych akcji dla młodzieży. Jest to na pewno ważna rzecz, i nie widzę powodu żeby przestać tego rodzaju przedsięwzięcia organizować. Nie możemy jednak polegać na pozyskiwaniu dużej liczby członków tą drogą, skoro nie udało się tego dokonać przez te wszystkie lata. Nie będę zbytnio jednak rozpisywać się na ten temat — to już ekspertyza starszych stażem Koleżanek i Kolegów. Nie uznaję bowiem tych działań za zupełnie bezzasadne, jednocześnie nie możemy pokładać w nich największych nadziei na przypływ młodych członków, skoro obecne wyniki nie napawają optymizmem, a temat przyszłości Związku jest podnoszony w kontekście potencjalnego problemu.
Czym przyciągnąć?
Z moich obserwacji wynika, że nostalgia i miłe wspomnienia z przeszłości są siłą napędową wielu pasji kolekcjonerskich (kolekcjonowanie starych telefonów komórkowych marki Nokia czy starych komputerów osobistych — jestem z zawodu informatykiem, znam wiele takich osób), co jest podobne do motywacji starszych filatelistów. PZF powinno rozeznać się wśród młodych członków, dlaczego zajmują się filatelistyką, aby zrozumieć, co ich przyciągnęło, i na tej podstawie pozyskiwać nowych członków. Czy kolekcjonowanie w ogóle nie interesuje najmłodszych? Wręcz przeciwnie. Nie wiem, czy Koledzy pamiętają ciekawe zjawisko sprzed kilku lat. Pewni YouTuberzy opatrzyli swoją marką nowy produkt na rynku, były to lody „Ekipa”. Pamiętam, że lody te rozchodziły się na pniu, kupowane w ilościach masowych przez rodziców błaganych przez swoje dzieci na bazie sympatii tychże młodocianych względem YouTube’owej grupy „Ekipa”. W obliczu bardzo szybkich wyprzedaży tego towaru, oraz formującego się w pewnym sensie trendu, dzieciaki zaczęły kolekcjonować papierki po tych lodach, wymieniać się nimi, handlować nimi. Jak dla mnie — brzmi jak kolekcjonerstwo. To tylko jeden z przykładów, na pewno jest ich więcej.
A co z ludźmi mniej podatnymi na takie marketingowe, proste zagrywki ze względu na starszy wiek? Starsza młodzież i młodzi dorośli kolekcjonują również, w moim otoczeniu — najczęściej spotkałem się ze zbieraniem jednorazowych e-papierosów. Mimo mniejszej już podatności na sugestię, do tych ludzi również można łatwo trafić. Dla nich filatelistyka musi być ciekawa lifestyle’owo, intrygująca, eklektyczna, o wyrazistym charakterze, miejscami wręcz „seksowna", a jej twarz powinni stanowić atrakcyjni, młodzi ludzie. W mediach społecznościowych muszą stanowić charyzmatycznych trendsetterów. Tylko w ten sposób można przełamać barierę postrzegania filatelistyki jako hobby dla „starych ludzi". Ta grupa wiekowa, na etapie najintensywniejszego imprezowania w całym swoim życiu, chciałaby z dumą o filatelistyce rozmawiać. Wtedy już, jeśli wizja członkostwa w PZF będzie tak przyziemnie kusząca, członkowie przyjdą sami. Ta grupa jest również najbardziej podatna na wybudzenie weń uczuć nostalgicznych, to grupa która lubi, pomiędzy rówieśnikami, częstować się wspomnieniami z lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych. Idealne podłoże na prowadzenie przekazu mediów społecznościowych w ramach narracji nostalgicznych. Ja jestem przedstawicielem właśnie takiej grupy. dokładnie tym miejscu — atrakcyjności filatelistyki — natrafiamy na ścianę. Niestety, wydawnictwa Poczty Polskiej są często nieatrakcyjne dla młodego pokolenia. Przykładem są walory o tematyce religijnej. Nie wiem, ile z młodych ludzi nastawi się na dzień sprzedaży, punkt godzina 8:00, włączając sklep internetowy Poczty Polskiej aby nabyć wydawnictwo poświęcone… setnym urodzinom Ojca Honorata, czy setnej rocznicy reformy walutowej Władysława Grabskiego. Pamiętam, jak sam przeglądałem sklep filatelistyczny w poszukiwaniu ciekawych całostek. Ciekawych, ale przede wszystkim takich, które spodobają mi się, będę chciał je mieć w albumie. Natrafiłem na miniaturę wizerunku kartki, która na pierwszy rzut oka wydawała mi się emisją z serii „Produkty tradycyjne” z roku 2023 - „Chrzan nadwarciański po staropolsku” (Cp 2013). Po przyjrzeniu się jej jednak z bliska, okazało się że to walor z roku 2024, czyli „Światowy Dzień Trędowatych” (Cp 2043), na którym ujrzymy bardzo nieprzyjemny obraz zdeformowanej kończyny na całą szerokość kartki. I wtedy właśnie pomyślałem: dlaczego kiedykolwiek miałbym to kupić? Czy ktoś tę kartkę ma z tytułu abonamentu, bo musiał ją wziąć? Czy osoby, które kupiły tę kartkę w celach kolekcjonerskich, są z niej zadowolone i oglądają ją z dumą w swoim albumie? Czy osoby, które kupiły ją do wysyłki (nominał A) rzeczywiście uważają, że to świetny sposób na wysłanie pozdrowień czy życzeń? I rozumiem, że tego typu emisje, jak wiele innych, ma na celu upamiętnienie wydarzenia, osoby, instytucji. Trzeba mieć jednak na uwadze, że dla przyciągania młodych filatelistów emisje takie, są co najwyżej, obojętne. Upamiętnianie przeszłości nie jest czymś, co młodzież uprawia w jakimkolwiek stopniu w najbardziej perspektywistycznym, beztroskim bądź pełnym obaw o jutro, nastawionym na przyszłość momencie swojego życia.
W walorach zagranicznych na pewno należy wykluczyć atrakcyjność tych walorów z powodu ich samego bycia spoza kraju. Obecnie dla młodych ludzi nie ma praktycznie granic poznawania świata, ich paszporty i budżety dowiozą ich dokąd tylko chcą. Filatelistyka może ograniczyć się tutaj raczej wyłącznie do pamiątek z miejsc odwiedzonych przez młodych ludzi, tak domniemam. Domniemam, gdyż walory zagraniczne nigdy nie były przedmiotem mojego zainteresowania, więc nie mam możliwości szerzej odnieść się do tej specyfiki. Doświadczenia mam jednak z analogicznego, bądź co bądź, przypadku: kryzysu rekrutacyjnego w zespołach pieśni i tańca w większych ośrodkach miejskich. Zachęcanie młodych ludzi do dołączenia w szeregi takiego zespołu możliwościami wyjazdu za granicę na międzynarodowe festiwale folkloru już nie działa; granice po 1989r. mamy otwarte, a młodzi ludzie mogą bez problemu podróżować bez takiego członkostwa.
Po co przyciągnąć?
Jako początkujący filatelista, napotkałem duże trudności ze znalezieniem źródeł wiedzy na temat filatelistyki. Nadal mam wiele pytań dotyczących zakupu walorów, zasad zbierania, terminologii, czy atrakcyjności filatelistyki tematycznej oraz celowości abonamentu filatelistycznego. Nie jestem pewny, czy zbieram dobrze. Nie jestem pewny, czy zbieram bez szkody dla innych filatelistów, kupując dodatkowe walory np. do zaadresowania i wysłania. Nie posiadam wykupionego abonamentu, bo boję się dużych kosztów zakupu walorów, których nie chcę. A może je chcę, ale o tym nie wiem? Dlaczego bym je chciał? Nie mam też pojęcia, gdzie kupować kartki; czy istnieje jakieś centralna, internetowa platforma wymiany dla członków Związku? PZF powinien dostarczać jasnych odpowiedzi i wytycznych dla nowych kolekcjonerów. I to nie po dołączeniu do związku — ale publicznie. Pokazując jakiś zasób przydatnych informacji, jednocześnie wiedzę specjalistyczną zachować dla filatelistów, którzy zdecydują się zasilić szeregi Związku.
Pomogło mi na początku zaznajomienie się z publicznie dostępnymi treściami tworzonymi przez filatelistów. Kanał „Ładne znaczki” jest bardzo pomocny, i jednocześnie zachęcający swoją formą. Portal Filatel.pl i wydania PDF bez ograniczenia dostępu dla członków stanowią dużą szansę na dotarcie z publikacjami PZF do szerszego grona, gdyż bariera kosztów prenumeraty jest istotna w czasach, kiedy przyzwyczajeni jesteśmy do natychmiastowego uzyskiwania odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Trochę mi jednak zajęło uzyskanie wyjaśnienia zjawiska braku nowych emisji kartek i całostek. Wciąż jednak nie są to informacje na tyle dogłębne, abym czuł się zaspokojony. I nie winię tutaj akurat PZF, bo to działania Poczty Polskiej. Tu pozostawiam raczej swoją interpretację zamiast faktów i komunikatów. Poczta Polska nie ma wyjścia i będzie się transformować ze względu na spadającą liczbę listów; dlatego należy oczekiwać, że współpraca na starych warunkach nie będzie możliwa. Wyobrażam sobie, że z takimi stratami finansowymi Poczta na liście priorytetów kosztowych emisje filatelistyczne pozycjonuje dość nisko. PZF musi koniecznie spotkać się z Pocztą Polską w bardziej oficjalny sposób, aby omówić przyszłą współpracę i uniknąć niedomówień. Aby Związek nie miał żadnych wątpliwości, jaka będzie jego rola w przyszłości.
Zwróćcie uwagę, koniecznie, na Postcrosserów. Postcrossing, gdzie ludzie wysyłają kartki i kupują znaczki online, jest jedną z niewielu aktywnych form obcowania ze znaczkami. To ludzie aktywnie nabywający, więc zaznajomieni, z nowymi wydaniami filatelistycznymi. To też bardzo… specyficzna grupa, ale na takie właśnie Związek musi być otwarty. Byłem na jednym ze spotkań Postcrosserów, jednak prawdopodobnie ostatnim. Zostałem tam zaskoczony potężną, uwierzcie mi – potężną ilością kartek i znaczków. Hurtową. Masową. Ci ludzie na temat kartek i znaczków mają realną obsesję. A tacy ludzie są bardzo wartościowi, bo udowadniają, że są bardzo zaangażowani. Postcrossing wciąż powiększa swoje grono aktywnych działaczy, i wielu z nich przybywa na fali wspomnianych już wcześniej trendów. Jednego w szczególności. Istnieje obecnie nowy trend "digital detox", gdzie młodzi ludzie celowo odcinają się od mediów cyfrowych, kupują stare telefony i piszą listy. Znajdziecie wiele artykułów poruszających to zjawisko, np. https://techno-senior.com/2025/02/13/niedziela-bez-smartfona-ruch-cyfrowego-detoksu-nabiera-tempa/. Związek ma więc potencjalnych nowych członków podanych na tacy. Musi natychmiast wstrzelić się w ten trend, promując przede wszystkim pisanie listów i kartek, a przy okazji - filatelistykę. Wyobrażam sobie, że takie działania mogą nawet skłonić Pocztę Polską (beneficjenta finansowego, bądź co bądź, takiej promocji) do dalszego zacieśnienia współpracy, i bardziej otwartej dyskusji.
Konkluzja
Aby filatelistyka w Polsce mogła się rozwijać, PZF musi się otworzyć i dostosować do potrzeb młodszego pokolenia. Konieczne jest zrewidowanie dotychczasowego podejścia, które często postrzegane jest jako hermetyczne i nieprzystępne. Zamiast czekać na to, aż nowicjusze sami odnajdą drogę, Związek powinien aktywnie wychodzić naprzeciw i angażować potencjalnych członków na ich własnych zasadach.
Kluczowe działania to:
● Wykorzystanie mediów społecznościowych, takich jak TikTok i YouTube, do tworzenia atrakcyjnych, humorystycznych i lifestylowych treści. Zamiast formalnych wykładów, które odstraszają, promowanie filatelistyki w sposób nowoczesny, oparty na narracji, opowieściach, trendach i nostalgii. Przede wszystkim: dobrze dostosowanych do grupy docelowej.
● Stworzenie publicznie dostępnej, przystępnej i dobrze pozycjonowanej platformy online z podstawowymi informacjami dla początkujących kolekcjonerów. Ułatwienie dostępu do wiedzy pomoże w przezwyciężeniu barier wejścia i przyciągnie osoby, które nie wiedzą, od czego zacząć.
● Związek powinien niezwłocznie podjąć formalne rozmowy z Pocztą Polską w temacie strategii dotyczącej przyszłości filatelistyki, aby zrozumieć jej priorytety w obliczu cyfryzacji i ustalić warunki przyszłej współpracy. Pozwoli to uniknąć niejasności i wspólnie pracować na rzecz popularyzacji filatelistyki.
● PZF ma wyjątkową szansę wykorzystać rosnący trend digital detox, w którym młodzi ludzie wracają do tradycyjnych form komunikacji. Promowanie pisania listów i pocztówek może przyciągnąć zupełnie nową grupę entuzjastów, a przy okazji zapoznać ich ze światem filatelistyki.
i-KF, jako środowisko internetowe, jest doskonałym narzędziem do wprowadzenia tych zmian. Dzięki niemu, można dotrzeć do potencjalnych członków, niezależnie od ich lokalizacji geograficznej. Związek musi aktywnie wspierać i rozwijać tę formę działalności, ponieważ to właśnie w przestrzeni cyfrowej leży przyszłość komunikacji i rozwoju hobby w Polsce. Filatelistyka przetrwa, jeśli uda się nadać jej nową, świeżą i atrakcyjną twarz.
To, oczywiście, tylko moje zdanie. Zachęcam do dyskusji.




